Wtorek, 16 kwietnia
Imieniny: Cecylii, Julii
Czytających: 10515
Zalogowanych: 32
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Region: Zabił kolegę, który chciał go zmusić do uprawy marihuany

Czwartek, 17 grudnia 2015, 8:33
Aktualizacja: Piątek, 18 grudnia 2015, 7:34
Autor: Angelika Grzywacz – Dudek
Region: Zabił kolegę, który chciał go zmusić do uprawy marihuany
Fot. 112
Dziesięć lat spędzi w więzieniu 21–letni Robert K., który w sierpniu br. zabił swojego kolegę z podwórka metalowym kluczem, po czym wywiózł jego ciało na dzikie wysypisko śmieci. Dlaczego to zrobił? Bo ten chciał go zmusić do założenia drugiej plantacji marihuany. Sprawca przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze. W sprawie odbyła się tylko jedna rozprawa – we wtorek (15.12.2015r.). Wyrok nie jest prawomocny.

Ta historia, która stanęła na wokandzie jeleniogórskiego sądu okręgowego, pokazuje jak łatwo zejść na złą drogę i jak trudno z niej później uciec. Robert K. miał bowiem nieposzlakowaną opinię w swoim środowisku. Skończył liceum, zdał maturę. Nie studiował, bo nie było go stać na studia, ale pracował: na budowie, m.in. w Niemczech. Kupił busa i pomagał w przeprowadzkach, przewoził ludziom różne rzeczy. Zdaniem poprzednich pracodawców był rzetelnym, sumiennym, starannym i obowiązkowym pracownikiem. Zdaniem znajomych i sąsiadów – spokojnym, sympatycznym i bezkonfliktowym młodym człowiekiem. Wychowywał się u babci, ale z matką miał bardzo dobre relacje.

Po drodze jednak pogubił się. Od marca br. pomagał swojemu koledze z podwórka w uprawie marihuany. Nasiona i lampy załatwił Tomasz P. Plantację założyli w piwnicy Roberta K. W czerwcu mężczyźni zebrali plony i sprzedali je na jednej z imprez uczciwie dzieląc się zyskiem po połowie. W sierpniu br. Tomasz P. chciał założyć drugą plantację, na co nie chciał zgodzić się skazany.

- Od dwóch tygodni gadał mi, że uprawa musi dojść do skutku, bo już obiecał to swoim kolegom – zeznawał Robert K. – Ja już nie chciałem tego robić. Bałem się, bo to śmierdziało, a poza tym koszty prądu były duże. W piątek razem porządkowaliśmy podwórko i pomogłem Tomkowi wywieźć ziemię z ogródka. Wieczorem on znów zaczął gadać, że musimy założyć plantację. Był agresywny jak nigdy. Kilka razy mnie popchnął i opluł. Straszył mnie, że dostanę jak się nie zgodzę. Potem wszedł do swojego garażu i wziął ten metalowy klucz. Zamachnął się na mnie. Zdążyłem zrobić unik. Zabrałem mu ten klucz i kilka razy uderzyłem go w tył głowy. Ocknąłem się, kiedy on leżał już na ziemi. Zobaczyłem, że nie oddycha. Bałem się, że za chwilę przyjadą jego koledzy, więc postanowiłem wywieźć ciało. W nocy zawiozłem je na dzikie wysypisko śmieci, które Tomek mi kiedyś pokazał. Był tam jakiś worek, którym go nakryłem. Położyłem też na niego materac – wyjaśniał w swoich zeznaniach Robert K.

Mężczyzna wrócił do domu i umył samochód. O zbrodni nie powiedział nikomu. Wpadł kilka dni później, bo w okolicy wysypiska śmieci była ustawiona kamera. Kiedy policjanci zapukali do jego drzwi, nie był zdziwiony. Przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze 10 lat więzienia. Podczas składania zeznań płakał. Jego obrońca próbował udowadniać, że to nie jest zły chłopak. W aktach pojawiły się listy o nieposzlakowanej opinii Roberta K. z podpisami sąsiadów, a także wzorowymi opiniami od byłych pracodawców.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (24)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy masz sąsiadów, którym możesz zaufać? I zostawić np. klucze do mieszkania, aby podlewali kwiaty?

Oddanych
głosów
710
Tak
57%
Nie
43%
 
Głos ulicy
Czy wierzymy w kiełbasę wyborczą?
 
Miej świadomość
Czy warto dopłacać?
 
Rozmowy Jelonki
Prace idą żwawo
 
Polityka
Karpacz: R. Jęcek vs. T. Frytz
 
Kultura
"Jak u Hitchcocka" – koncert dla Norwida
 
112
Samochód sam powiadomił służby!
 
Piłka nożna
Prowadził klub z ekstraklasy, teraz czas na Karkonosze!
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group