Po cztery drużyny z Polski i Niemiec oraz ekipy z Czech, Austrii, Szwajcarii i Holandii.
Zawodnicy mieli do rozegrania trzy konkurencje na celność lądowania, ale w piątek i w sobotę zajmowali się głównie spoglądaniem w deszczowe niebo. Dopiero po 17 deszcz ustał i zawodnicy mogli zacząć skoki.
Ostatni zawodnicy lądowali, gdy nad lotniskiem zapadał wieczorny mrok. Sędzia zawodów, instruktor spadochronowy z Wrocławia Jacek Brzeziński, powiedział wtedy, że organizatorzy musieli sie dogadać z szamanem, który potrafi rozpędzać chmury.
W sobotę jeden z zawodników musiał awaryjnie lądować, po tym, gdy linki zaplątały się w czaszę spadochronu typu latające skrzydło. Okrągłym spadochronem zapasowym nie można manewrować zbyt łatwo i skoczek zaczął opadać na linię wysokiego napięcia. Na szczęście ominął przewody, w których płynęły dziesiątki tysięcy volt.
W niedzielę, rozegrano trzecią konkurencję, nazywajacą się Hit&Rock, a po polsku nazwaną gorące krzesło. Polegała na tym, żeby trafić w cel, ale po tym z rozłożonym spadochronem przypiętym do pleców zawodnik musiał przebiec 20 metrów i usiąść na krześle. Dystans niewielki, ale ze spadochronem naprawdę nie było to łatwe. Tę konkurencję wygrał Niemiec Wiktor Spaan. Natomiast w klasyfikacji generalnej zwyciężyli zajmując odpowiednio pierwsze, drugie i trzecie miejsce: Niemiec Norbert Zeidel, Czech Kriżek Oużen oraz Piotr Brendler z Wrocławia.
Najstarszym zawodnikiem był 72 letni Niemiec, który jako jeden z niewielu zaliczył 0, czyli wyładował dokładnie w celu. Drużynowo najlepsi byli Czesi, drugie miejsce zajęła polska drużyna Kresowiacy ze Świdnika natomiast trzecie Orły Sokoły z Dęblina.
Szóste zawody za rok i wielu uczestników już potwierdziło udział, gdyż jak mówią widoki na Jelenią Górę i Karkonosze są niezrównane. Chwalono też organizację zawodów.
Więcej informacji o skoczkach i imprezie na: www.skoki.jgora.pl