Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 10983
Zalogowanych: 18
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Region: Wędrówka Szlakiem Siedmiu Wzgórz

Czwartek, 21 listopada 2019, 6:10
Aktualizacja: Niedziela, 24 listopada 2019, 10:09
Autor: Sowa
Region: Wędrówka Szlakiem Siedmiu Wzgórz
Fot. Sowa
Najfajniejsze i wyjątkowe rzeczy są tuż za rogiem, tylko trzeba je odkryć we właściwym momencie. Tak samo sprawa wygląda z Zachełmiem, małą osadą usytuowaną na Pogórzu Karkonoskim pomiędzy aglomeracją jeleniogórską, a znanymi i przepełnionymi ośrodkami wypoczynkowymi Karpaczem i Szklarską Porębą. Jedno z mniejszych sołectw w gminie Podgórzyn urzekło mnie swym naturalnym pięknem od pierwszego (i kolejnego) pobytu.

Omówię dzisiaj w pigułce fenomen Zachełmia, które oparło się (na szczęście) masowej turystyce, dzięki czemu stanowi przykład zbilansowania indywidualnych potrzeb z urzekającymi, wręcz pejzażowymi widokami dającymi ukojenie w pędzącym XXI wieku.

Zapraszam na niewyczerpującą wędrówkę „Szlakiem Siedmiu Wzgórz”, wspaniałą inicjatywą lokalnej społeczności, zaserwowaną nam przez „Stowarzyszenie Karkonoskie Zachełmie”. Swoista wartość dodana tej okolicy, ale po kolei…

Trasa liczy 7,75 km z różnicą wzniesień rzędu 144 metry. Moim zdaniem jest to idealna propozycja dla osób zaczynających przygodę z Karkonoszami jako „rozruch technologiczny” albo wycieczka kończąca zwiedzanie Gór Olbrzymich jako „kropka na i”. Oczywiście można tą trasę potraktować jednostkowo, dzięki czemu wędrówka dostarczy Państwu niesamowitych wrażeń w kontakcie z naturą. Ciekawą historię osady podkreślają tablice poglądowe umiejscowione w różnych punktach szlaku. Oznaczenie ścieżek to biało-czarne kwadraty z podwójną liczbą 7 albo bez tych liczb. Trasa jest bardzo dobrze wyznakowana jednak w kilku miejscach trzeba zachować ostrożność. Polecam sobie zrobić zdjęcie mapy z najbliższej tablicy poglądowej, aby poczuć się pewnie nawigując po okolicy.

Walory Zachełmia zostały odkryte już dawno temu, dlatego dla Państwa „nie odkryję Ameryki” tylko opiszę, co mnie urzekło w tej podgórskiej miejscowości. Postanowiłem dotrzeć na miejsce z przystanku MZK zlokalizowanym w Podgórzynie Górnym (pod popularną „Skałką”) przy dawnej pętli tramwajowej. Niezmotoryzowany z Jeleniej Góry przyjechałem najpierw „szóstką”, potem po przesiadce „czwórką”. Chciałem zrobić tak, jak kiedyś przybywali tutaj turyści. Wita mnie czerwony wagon nr 17 produkcji polskiej firmy Konstal. Sentymentalnie chyba jestem związany z tramwajami, do dzisiaj nie mogę zrozumieć nieprzemyślanej decyzji o likwidacji linii.

Po zapoznaniu się z tablicą poglądową rozpocząłem wędrówkę. Zmotoryzowanym polecam mały parking (już na początku Przesieki) przy okazałej grupie skalnej (Dziurawa Skała), a potem zejście szosą do ulicy Dolina Czerwienia. Za tzw. „dojściówkę” posłużył mi czarny szlak do Zachełmia prowadzący ulicą Żołnierską z przystanku „Podgórzyn Górny”. Wkrótce po kilku minutach marszu docieram do mostu na potoku Czerwień. Potem ponownie w prawo i pod górę czarnym szlakiem aż do najbliższego skrzyżowania dróg leśnych. Tutaj „złapałem” po raz pierwszy Szlak Siedmiu Wzgórz wytyczony charakterystycznymi biało-czarnymi kwadratami z podwójną liczbą siedem. Od tego momentu zataczam pętlę wokół Zachełmia poruszając się przeciwnie do kierunku wskazówek zegara.

Ponieważ szlak jest dobrze wyznakowany nie będę szczegółowo opisywać nawigowania. Pierwszy odcinek prowadzi leśny duktem i wygląda trochę tak jak singieltrack, czyli wąska jednokierunkowa ścieżka prowadząca do przez rumowisko skalne w stronę Zachełmia. Ponieważ tego dnia było chłodno, to podejście stanowiło dobrą rozgrzewkę przed dalszą wędrówką. Na szczęście dla mnie promienie słoneczne dodawały kolorytu spacerowi i ubarwiały wspinanie się wąską ścieżką. W pewnym momencie mijam wielką kamienną granitową ławkę. Od samego początku trasa urzeka ukształtowaniem terenu i otoczeniem przyrody, śmiem nawet twierdzić , że „od pierwszego wzgórza”.

Za pierwszą posesją Zachełmia obchodzimy drugie zalesione wzniesienie Kucznik (577m). Po kilkunastu minutach zmiennego (góra/dół) marszu docieram do szerokiej polany skąd zachwyca mnie efektowna panorama na pobliskie szczyty Pogórza Karkonoskiego: Chojnik, Żar i Rudzianki. Dalej idę w kierunku widocznych zabudowań Zachełmia. Następnie wykonuję gwałtowny skręt w prawo (na skrzyżowaniu) i schodzę doliną potoku Zachełmiec pomiędzy kolejnymi wzgórzami Studnikiem (505m), a Chełmem (483m). Po przekroczeniu leniwie płynącego strumienia znów zmiana kierunku marszu (w lewo). Po kilku minutach spaceru docieram w pobliże pensjonatu „Lawendowe Wzgórze” (wzniesionego przez rodzinę Koehlerów berlińskich jubilerów).

Po krótkim asfaltowym wypłaszczeniu i przejściu przez szosę do Zachełmia wspinam się (na wprost pod górę) wybrukowaną stromą uliczką do Srebrnego Widoku. „Łapiąc oddech” po podejściu na Rudzianki (576m) podziwiam kilka majestatycznych widoków w kierunku wschodnim na Sokole Góry z Rudawami Janowickimi i Kaczawami w głębi oraz Wzgórzami Łomnickimi z najwyższą Grodną i Zbiornikiem Sosnówka w Kotlinie Jeleniogórskiej. W orientacji południowej ukazują się fragmenty Karkonoszy (Przełęcz Karkonoska, Mały Szyszak, Tępy Szczyt, Smogornia ze Słonecznikiem) i Pogórza (Zachełmska Przełęcz, Przesiecka Góra). W kierunku północno-wschodnim najładniejszy widok (moim zdaniem) na Kotlinę Jeleniogórską z otaczającymi ją pasmami górskimi (od południa Góry Kaczawskie i zachodu Pogórze Izerskie). „Wisienką na torcie” jest bliska panorama Zamku Chojnik (w kierunku zachodnim) z uliczki o wdzięcznej nazwie Srebrny Widok.

Ukontentowany siadam na ławce w sąsiedztwie białego Słupa Pokoju (jednego ze 120 tysięcy na świecie postawionego wg idei Towarzystwa Modlitwy o Pokój utworzonego w 1955 roku Japonii) z czarnymi napisami w czterech językach „Niech ludzkość świata żyje w pokoju”. W tak pięknym zakątku Polski te słowa nabierają dodatkowej mocy.

Od ławeczki kieruję się na wprost (jeszcze kawałek pod górę) do lasu na Rudziankach, gdzie doprowadzą mnie „dwie siódemki”. Po paru minutach włóczęgi docieram na szczyt wzniesienia (zgodnie z oznaczeniami w prawo). Rumowisko skalne tworzące kulminację szczytową bogate jest w kociołki wietrzeniowe, których jest tutaj kilkanaście. Spomiędzy zarośniętego wierzchołka przedziera się piękna panorama Karkonoszy. Poniżej szczytu znajduje się Czerwona Jaskinia, miejsce sztucznie utworzone poprzez wydobycie pegmatytów. Baśniowym uzupełnieniem wiedzy o Rudziankach przekaże Czytelnikom „Legenda o Złym Jaszczurze”.

Wracam na Szlak Siedmiu Wzgórz i niebawem schodząc zboczem z Rudzianek docieram do Przełęczy Ludomira Różyckiego (540m). Przechodzę wąską, asfaltową drogą przez rozległą polanę, która jest kolejnym niezapomnianym pejzażem w tej okolicy (dwa pasące się konie dodają sielskości temu miejscu). Panuje tutaj ładny krajobraz zmącony nieco przez murowane ogrodzenie najbliższego obiektu noclegowego. Z podnóża hotelu „Chojnik” wnet zjawiam się przed „Panem Twardowskim” (domem, w którym w latach 1947-1953 mieszkał i tworzył Ludomir Różycki kompozytor wielu oper i baletów, a także poematów muzycznych oraz koncertów skrzypcowych i fortepianowych).

Za domem Różyckiego ostre, krótkie podejście przez ścieżkę poprowadzoną spadzistą łąką. Wchodzimy ponownie do lasu ale na krótko, bo za (i na) chwilę wychodzę na polanę ze zjawiskowym widokiem na Kotlinę Jeleniogórską i Zachełmie ze wzgórzami (obok których wcześniej przechodziłem, a więc Rudzianki, Chełm, Kucznik i Studnik). Uwieczniam to na smartfonowej panoramie. Szkoda, że zdjęcia nie oddają w pełni tych wrażeń wizualnych.

Poniżej łąki widoczna stara remiza zamieniona na najmniejsze centrum kultury z wieżą widokową przez pozytywnie zakręconych mieszkańców Zachełmia. Wąską ścieżyną przez jeżynisko wracam na dukt leśny, którym dochodzę wschodnim zboczem Kopy (665m) do Zachełmskiej Przełęczy (585m). I znów podziwiam ładny landszaft na Kotlinę Jeleniogórską (w kierunku północnym). Skręcam dwa razy w lewo przechodząc obok kamienia węgielnego (z widoczną datą 1912). Kierujemy się na „Wiśniowy sad” i „Concordię”, przy których znajduje się drugi Słup Pokoju z napisem „Niech będzie pokój na Ziemi”. Od strony północnej króluje piękna sceneria z najładniejszym widokiem na Chojnik (jakim tego dnia widziałem), a od południa na Karkonosze.

Złażę do kolejnej krzyżówki dróg, gdzie skręcam w prawo i zboczem bezimiennej góry (siódmego wzgórza) schodzę w kierunku Podgórzyna Górnego. Po drodze dwie ostatnie atrakcje, pierwsza to Sienne Skały zwane też Schodkami (przy drodze wyryta w skale data 1900), druga to absolutnie najpiękniejsza panorama na zbiornik Sosnówka z Grodną i Wzgórza Łomnickie (aby ją zobaczyć trzeba niejako z rozpędu pójść szeroką drogą do skraju najbliższej polany – trochę zejść z oznakowanych „siódemek”. Wracam na szlak i ostatni odcinek pokonuję dosyć szybko, ponieważ różnica wysokości jest znacząca i ciągnie się aż do ulicy Dolina Czerwienia w Podgórzynie Górnym. Wkrótce po ośmiu kilometrach marszu (niespełna dwóch i pół godziny) pełny wrażeń docieram do punktu wyjścia przy tramwaju „Pod Skałką”.

Na zakończenie słów kilka na temat słynnych koszul zachełmiańskich ("Saalberger Hemden"), których reaktywacja nastąpiła zupełnie niedawno. Chodzi o przepiękny haft zdobiący mankiety rękawów, kołnierzyk i przednią część koszul przy zapięciach guzików widoczną po założeniu marynarki. Powstał w ten sposób uroczysty, niedzielny odświętny strój, swoisty fenomen etnologiczny "zachełmiański strój męski" („Saalberger Männertracht"). Haft został wskrzeszony współcześnie po latach zapomnienia z inicjatywy włodarzy hotelu „Chojnik” i innych życzliwych osób.

Historycznie do popularyzacji haftu przyczyniło się kilka osób zamieszkujących Zachełmie: Ferdynand Avenarius – malarz i przyjaciel noblisty Gerharda Hauptmanna, któremu notabene stworzył przepiękne freski w jego domu „Wiesenstein” w Jagniątkowie, Bernhard Wilm – filozof i dramaturg (najmłodszy z braci), a zarazem przyjaciel G. Hauptmanna, Alfred Wilm – inżynier, wynalazca duraluminium wykorzystywanego w przemyśle lotniczym. Wszyscy wspomniani wyżej panowie się przyjaźnili i często się odwiedzali. Podczas jednego ze spotkań Avenarius przyszedł w lnianej koszuli posiadającej haftki, które spodobały się Bernardowi Wilmowi. Ten podobno miał powiedzieć: „Będziemy je nosić wszyscy” i jak postanowił tak uczynił. Bernard Wilm zgłębił temat sięgając aż do średniowiecznych źródeł i wzorów, które postanowił wskrzesić. Pasją zaraził swoją żonę Charlotte, która wykonała pierwsze hafty, a sam stworzył własne wzornictwo. Koniec końców już w 1910 roku było to bardzo modne odzienie męskie wyróżniające Zachełmian wśród Dolnoślązaków.

Dobrą atmosferę tworzą wspaniali ludzie, tak samo jest (i było) z Zachełmiem, w którym zamieszkuje dzisiaj około 350 osób. Oprócz tego kilka ciekawostek historycznych i przyrodniczych wkomponowało się idealnie w to miejsce tworząc atrakcyjną propozycję dla osób ceniących sobie ciszę i spokój.

Zapraszam serdecznie do Zachełmia!

Twoja reakcja na artykuł?

34
94%
Cieszy
0
0%
Hahaha
1
3%
Nudzi
1
3%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (7)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę do teatru?

Oddanych
głosów
506
Tak
24%
Nie
41%
Czasami
25%
Nie chodzę
11%
 
Głos ulicy
Nie chodzę do fryzjera, bo fryzjer przyjeżdża do mnie
 
Miej świadomość
100 konkretów (zrealizowano 10%): SUKCES czy PORAŻKA?
 
Rozmowy Jelonki
Przebudowy i remonty
 
Kilometry
Pociągiem do Karpacza już w czerwcu
 
Aktualności
Życzenia dla mieszkańców Piechowic
 
Polityka
Z pustego i Salomon nie naleje
 
Kultura
Zagrali w Podgórzynie
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group