Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 9931
Zalogowanych: 9
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: W wehikule czasu Zbigniewa Dygdałowicza

Piątek, 11 czerwca 2010, 20:24
Aktualizacja: Sobota, 12 czerwca 2010, 8:07
Autor: TEJO
JELENIA GÓRA: W wehikule czasu Zbigniewa Dygdałowicza
Fot. Kadry z filmów JCK
Pięć filmów, pięć urywków z dziejów Jeleniej Góry z minionych trzydziestu lat – to złożyło się na doroczny pokaz z cyklu Archiwalia, który odbył się dziś w Książnicy Karkonoskiej. Na ekranie chwile, które już nie wrócą. W sercach nostalgia, w duszy – czasem śmiech, czasem żal.

Tym razem Zbigniew Dygdałowicz z Pracowni Dokumentacji Filmowej i Audiowizualnej Jeleniogórskiego Centrum Kultury, najwytrwalszy bodaj filmowy kronikarz dokumentujący wydarzenia w mieście, przedstawił widzom pięć filmów. Wśród publiczności – zastępca prezydenta Jerzy Lenard, długoletni dyrektor miejscowego archiwum Czesław Margas, nestor filmowców amatorów Wiktor Werc, szef JCK Jarosław Gromadzki.

Na ekranie powrócił rok 1981 i okres strajku Solidarności w Klubie Gencjana w Cieplicach. Wydarzenie anonsuje z ekranu były szef Solidarności Andrzej Piesiak. W kadrach – nakręconych bezdźwiękową kamerą 16 mm przez niejakiego pana Wiśniewskiego (już nie żyjącego) – chwile największego protestu na Ziemi Jeleniogórskiej w lutym 1981 roku. Strajk skutkował przyjazdem Lecha Wałęsy i komisji rządowej. Rozpoznajemy niektóre twarze, choćby zarośniętego Ryszarda Matusiaka. Jest także świętej pamięci mecenas Marian Kuskowski, ówczesny orędownik Solidarności. Pojawia się Andrzej Piesiak i młodzi dziennikarze. Tej części archiwaliów towarzyszyła wystawa dokumentów pierwszej „Solidarności” w Galerii Małych Form.

Obraz drugi – 10 lat później. Przełom epok. Czuć jeszcze realny socjalizm, ale i nowe coraz bliżej. W roku 1988 rusza budowa Hotelu Jelenia Góra. Austriacka inwestycja realizowana środkami JPBM była wówczas największym placem budowy w Jeleniej Górze. Powstała na placu przy ulicy Świerczewskiego. – W atrakcyjnym punkcie miasta: blisko basenu, parku, kortów tenisowych i… cmentarza – mówi z głośników spiker, a jednocześnie współrealizator filmu Tomasz Kędzia (obecny dziś podczas pokazu).

W kadrach – błyskawiczne postępy budowy, luksusowe wtedy wnętrza, które dziś wydają się po prostu takie sobie. I pierwsi goście w roku 1990 – para z Obornik Wielkopolskich, która spędziła w Hotelu Jelenia Góra dwa tygodnie zimowego urlopu. – I już zarezerwowała sobie miejsce na następny rok.
– Film uchował się cudem. Hotel, który go miał, zagubił taśmę, na szczęście zrobiłem kopię na VHS – mówi Zbigniew Dygdałowicz.

Obraz trzeci. Wiosna roku 1990. Raczkuje pierwsza lokalna telewizja. Korzysta na razie z nadajnika, który pozostał po retransmisji programu telewizji radzieckiej dla wojsk Armii Czerwonej stacjonującej w Bolesławcu i okolicach. Na ekranie: Tomasz Kędzia, który – w pokojowych warunkach improwizowanego studio z zasłoną jako tło – stawia pierwsze kroki na nietkniętej ścieżce miejscowej, jeleniogórskiej telewizji.

Trochę satyry Witolda Dembowskiego i Józefa Sukniewicza. I trochę programów na poważnie, które – dziś – z perspektywy 20 lat, wyglądają komicznie i nostalgicznie zarazem. Miasto jeszcze ze starymi nazwami ulic: jest Aleja 15 Grudnia i ul. Świerczewskiego.
– Pracowało się w prymitywnych warunkach – wspomina po latach z ekranu Henryk Szoka, jeden z pionierów telewizji lokalnej. – Do dyspozycji była tylko kamera VHS i dwa magnetowidy, na których montowało się program.

Materiał z Wieży Krzywoustego pomazanej bohomazami i z niekompletnymi barierkami na szczycie. – Przez nie może spaść nie tylko dziecko, lecz także dorosły! Oby nie zabrano się za ich naprawę dopiero wtedy, kiedy już dojdzie do tragedii! – przestrzega spiker. Za chwile w kadrze dym. To pseudoturyści, którzy nie tylko zniszczyli wnętrze wieży, ale i podpalili liście. – Na szczęście ogień ugasił nasz operator – mówi spiker z ulgą, a operator – czyli Zbigniew Dygdałowicz, pokazuje do kamery upieczonego ziemniaka sugerując cel działania „podpalaczy”.

Obraz czwarty. Znów wiosna 1990 roku i czas pierwszych wyborów samorządowych. Ujęcia splecone ze scenkami z roku 2007, kiedy to na sesji rady miasta przemawiał Jerzy Regulski (od 2008 roku Honorowy Obywatel Jeleniej Góry), senator wybrany z naszego okręgu, współtwórca podstaw działania samorządu lokalnego w Polsce.

Ujęcia sprzed 20 lat. Na ekranie Marcin Zawiła, wówczas jeszcze nijak w polityką niezwiązany i zarośnięty jak zbój Madej. Mówi o planach i nadziejach. O tym, co nowa rada – wybrana w wolnych wyborach – zrobić powinna. W kadrze świętej pamięci mecenas Jerzy Lachowicz, jeden z „ojców” struktury samorządu jeleniogórskiego, doradca wojewody jeleniogórskiego Jerzego Nalichowskiego, związany z siecią komitetów obywatelskich.

Inni kandydaci na radnych mówią o swoich celach: więcej szkół z językami obcymi, czyste powietrze, prywatyzacja mienia komunalnego na potrzeby budżetu miasta. W tle Jelenia Góra szara i brzydka. Pamiętająca jeszcze marności PRL.

Kolejna scenka to Wyborczy Koncert Życzeń. Nie, to nie kabaret. Wbrew pozorom taką formę „reklamy” przed wyborami 1990 roku przyjął komitet obywatelski, który – wymieniając poszczególnych działaczy – dziękował im za zaangażowanie.

Obraz piąty. 22 marca 2000 roku. Dziesięć lat temu. Szpital Wojewódzki w Jeleniej Górze i wielka feta w związku z otwarciem placówki po 20 latach oczekiwania. Szychy z Warszawy. Jeszcze działa Kasa Chorych, więc pojawia się jej dolnośląska szefowa Barbara Misińska. Przemawia ówczesny marszałek dolnośląski Jan Waszkiewicz z AWS. Wita parlamentarzystów. Wymienia świętej pamięci senatora Jerzego Cieślaka, zapomina o świętej pamięci Jerzym Szmajdzińskim. – Lista jest długa, jeśli kogoś pominąłem, proszę wybaczyć, wszyscy jesteście bardzo ważni – mówi.

Później przemówienie wiceministra zdrowia, potem Anna Knysok, podsekretarz stanu. Wreszcie Alicja Kućba, pierwsza dyrektorka szpitala. Błogosławieństwo biskupa Tadeusza Rybaka. I cięcie wstęgi: motyw, który od lat towarzyszy wszelakim otwarciom. Kilka obrazków z nowoczesnego wnętrza szpitala. Później bankiet. Zastawione stoły, po których kamera penetruje w poszukiwaniu smakołyku. I przemówienie posła Marcina Zawiły. Już bez brody. Cieszy się z otwarcia inwestycji i wymienia te, które jeszcze nie powstały, wśród nich obwodnicę. Nie ma jej do dziś. Oraz Bibliotekę Grodzką, tę samą, w której nowoczesnej siedzibie (Książnicy Karkonoskiej) 10 lat później (11 czerwca 2010 roku) ma miejsce pokaz nakręconego wtedy filmu.

Utrwalony w kadrze czas ma znaczenie szczególne. Daje możliwość konfrontacji ze współczesnością. Ożywia przeszłość i pozwala na wyciąganie konkluzji. Jedna jest podstawowa: filmoteka Jeleniogórskiego Centrum Kultury powinna zostać – przynajmniej w części – upowszechniona. Na pewno znalazłaby wielu nabywców.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (7)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę do teatru?

Oddanych
głosów
469
Tak
24%
Nie
40%
Czasami
25%
Nie chodzę
11%
 
Głos ulicy
Nie chodzę do fryzjera, bo fryzjer przyjeżdża do mnie
 
Miej świadomość
100 konkretów (zrealizowano 10%): SUKCES czy PORAŻKA?
 
Rozmowy Jelonki
Przebudowy i remonty
 
Aktualności
Życzenia dla mieszkańców Piechowic
 
Polityka
Z pustego i Salomon nie naleje
 
Kultura
Zagrali w Podgórzynie
 
112
Pożar w restauracji
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group