Zapowiedź happeningu na pożegnanie kina zakończyła się jedynie entuzjazmem pomysłodawców. Gabloty opustoszały, a sam budynek – choć wciąż widnieje na nim nazwa kina – stracił swoją rangę. „Marysieńkę traktowano różnie: jednym miejsce to kojarzyło się ze smrodkiem wilgoci, innym – zapachem nostalgii za latami szkolnymi, seansami świetnych filmów, beztroską dziecięcych poranków oraz mnóstwem innych pozytywnych emocji.
Prawa rynku są jednak silniejsze od nostalgicznych wspomnień i doznań. Nie miejsce tu na dywagacje, czy to źle, czy dobrze. Faktem jest, że bywały seanse, podczas których na widowni siedziała dosłownie garstka widzów. Słyszano też o przypadkach, kiedy pary, które miały niewzruszoną niczym ochotę na film, a innych chętnych nie było, kupowały więcej biletów, aby projekcja się odbyła.
Co zajmie miejsce kina? Oficjalnie nie wiadomo. Jak już informowaliśmy, budynek jest w remoncie. Nieoficjalnie mówi się o dużym salonie gier, jednak przeznaczenie wnętrz kamienicy przy ulicy 1 Maja zweryfikuje przyszłość.