Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 8778
Zalogowanych: 9
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Ściągają nowocześnie i bezkarnie

Niedziela, 15 lutego 2009, 8:03
Aktualizacja: 17:40
Autor: Ania
JELENIA GÓRA: Ściągają nowocześnie i bezkarnie
Fot. Ania
Sesja egzaminacyjna służy nie tylko sprawdzeniu wiedzy żaków, ale i wykazaniu się umiejętnością ściągania. Odchodzą już tradycyjne karteczki, na których zapisywano maczkiem potrzebne informacje. Teraz studenci używają telefonów komórkowych, miniaturowych słuchawek i mikrofonów.

Tak łączą się z internetem i z osobami na zewnątrz sal egzaminacyjnych. Z tym procederem walczą wykładowcy, ale symboliczne kary powodują, że studenci bez skrupułów korzystają z nowoczesnych „pomocy naukowych”.

Jeżeli nauczyciel akademicki egzaminuje całą grupę, nie ma możliwości, żeby podejść do każdego studenta i sprawdzić jego uczciwość. Alternatywą są więc testy zamknięte, które zakładają, że student rozwiąże jedno zadanie w ciągu minuty albo półtorej. Nie ma wówczas czasu na korzystanie z zewnętrznej pomocy.

– Osobiście się z tym problemem nie spotkałam, ponieważ wykładam statystykę i podczas egzaminu żacy są zmuszeni, żeby rozwiązać zadanie na sali. Na uczelni zdarza się korzystanie z smsów lub z interenetu, aby w ten sposób zdobyć potrzebne informacje i otrzymać pozytywną ocenę. Wykładowcy starają się więc robić testy, na które potrzeba niewiele czasu – mówi dr Anetta Zielińska, prodziekan Wydziału Promocji i Rozwoju Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu Wydział Gospodarki Regionalnej i Turystyki w Jeleniej Górze.

– Dobrym rozwiązaniem byłoby zakłócanie sygnału telefonicznego w takich dużych salach jak aula, które ograniczałby studentom możliwość korzystania z telefonów komórkowych, ale jest to w tej chwili pomysł niemożliwy do realizacji ze względu na obecne uwarunkowania techniczne – usłyszeliśmy.

Studenci są w komfortowej sytuacji, ponieważ kary za ściąganie są niewielkie. – Większość moich kolegów korzysta z tradycyjnych ściąg, ale faktycznie ostatnio wielu używa także telefonów komórkowych. Ze specjalnymi słuchawkami spotkałam się tylko raz, ale nie wykluczam, że czasami mogłam ich po prostu nie zauważyć. Natomiast rzadko spotykam się z osobami, które nie mają przy sobie żadnej dodatkowej pomocy. W końcu każdemu zależy, żeby zdać. Grunt to nie dać się złapać – mówi Magdalena, studentka ekonomii.

Kolejny problem to niż demograficzny i uczelnie konkurują ze sobą o studentów. Starają się więc, żeby żacy byli zadowoleni z dokonanego wyboru. W ten sposób wystawiają pozytywną opinię o danej szkole wyższej swoim kolegom. Jeżeli więc student zostanie złapany na gorącym uczynku w najgorszym wypadku zostaje wyrzucony z sali i otrzymuje negatywną ocenę z egzaminu, który zdaje później na poprawce. Incydentalnie zdarzają się przypadki, że nie zostaje do niej dopuszczony. Wymagałoby to od wykładowcy poinformowania władz uczelni o przyłapaniu studenta na ściąganiu.

– Jeżeli złapię studenta na ściąganiu to natychmiast wyrzucam go z sali. Jest to przede wszystkim nieuczciwe w stosunku do pozostałych osób, które piszą egzamin opierając się jedynie na swojej wiedzy i umiejętnościach. Studenci muszą sobie jednak zdawać sprawę, że za taki proceder grożą im kary, które w dość uciążliwy sposób ograniczają ich prawa, chociażby do stypendium naukowego. Można ich wezwać na rozmowę albo zwołać komisję dyscyplinarną – mówi dr Maciej Pawłowski, dyrektor Politechniki Wrocławskiej Zamiejscowego Ośrodka Dydaktycznego w Jeleniej Górze.

Korzystanie z dobrodziejstw techniki podczas egzaminów to nie tylko wynik sprytu i umiejętności studentów. Minęły już czasy, kiedy można było liczyć na pomoc kolegów i koleżanek siedzących w ławce obok. Teraz boją się konkurencji, bo większość z nich rywalizuje o stypendia naukowe. Progi są tak wysokie, że nawet osoby ze średnią 4, 7 mogą tego typu pomocy nie otrzymać. Zdarza się, ze uczniowie szkół wyższych podpowiadają sobie na egzaminach, ale źle, żeby pogrążyć rywala.

– Sami studenci przyznają, że skończyła się wzajemna pomoc, jeżeli już to liczą na kogoś z zewnątrz. Jest to ogólny problem braku solidarności w grupie i powielany jest w całym społeczeństwie – mówi dr Anetta Zielińska.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (23)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy chodzę do teatru?

Oddanych
głosów
489
Tak
24%
Nie
40%
Czasami
25%
Nie chodzę
11%
 
Głos ulicy
Nie chodzę do fryzjera, bo fryzjer przyjeżdża do mnie
 
Miej świadomość
100 konkretów (zrealizowano 10%): SUKCES czy PORAŻKA?
 
Rozmowy Jelonki
Przebudowy i remonty
 
Aktualności
Życzenia dla mieszkańców Piechowic
 
Polityka
Z pustego i Salomon nie naleje
 
Kultura
Zagrali w Podgórzynie
 
112
Pożar w restauracji
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group