– To by była pierwsza Polsce, niezwykła atrakcja turystyczna, pokazująca las i przyrodę z zupełnie innej perspektywy i - co ważne- dostępna dla wszystkich, również dla osób niepełnosprawnych, seniorów czy matek z dziećmi w wózkach – mówi Andrzej Raj, dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego.
Obecnie dyrekcja KPN jest już po wstępnych rozmowach z inwestorem na temat przedsięwzięcia. Koszty ma pokryć zainteresowana firma, a KPN ma wydzierżawić teren pod tę inwestycję.
- Jest to firma z Bawarii, która podobne ścieżki „treetop” wybudowała już w kilku parkach narodowych w Europie – mówi Andrzej Raj. – Co ważne, to oni w stu procentach finansują wszystkie koszty, potrzebują natomiast terenu pod taki obiekt. Mieliśmy już kilka spotkań i wiemy, że są oni zainteresowani budową takiej ścieżki na naszym terenie. W listopadzie przedstawiciele tej firmy mają przyjechać do nas na wizytację typowanych przez nas miejsc, czyli terenu KPN w Jagniątkowie lub pod Chojnikiem z wykorzystaniem obiektu tzw. Centrum wybudowanego przez Miasto – dodaje A. Raj.
Jak mówi szef KPN, ścieżki w koronach drzew mają od 600 metrów do 1,5 km długości i prowadzą od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów nad ziemią. Każda z nich ma tzw. wieżę obserwacyjną w centrum, z której można podziwiać całą panoramę.
Kiedy pierwsi turyści mogliby skorzystać z tej niezwykłej atrakcji? - Jeśli wizytacja zakończy się sukcesem i inwestor zdecyduje się na budowę szlaku nad ziemią w KPN – ie, firma będzie musiała najpierw przejść całą procedurę formalną (zrobić projekt, zdobyć pozwolenie na budowę i wszelkie inne dokumenty), co może potrwać około roku – wyjaśnia Andrzej Raj. – Sama budowa potrwa również rok i moim zdaniem może się rozpocząć jesienią 2017 lub wiosną 2018 roku. Bawarska firma realizuje bowiem takie inwestycje po dwóch stronach granicy państw sąsiadujących. Obecnie taki szlak buduje po stronie czeskiej w Jańskich Łaźniach i tam zakończy ją w sierpniu 2017 roku. Procedurę formalną może oczywiście prowadzić jednocześnie, ale prace budowlane rozpocznie dopiero wtedy, kiedy skończy prace w Czechach – dodaje Andrzej Raj.