Pożar w Kowarach wybuchł przed tygodniem w nocy w kamienicy przy ulicy Waryńskiego. – Sąsiedzi zaczęli walić w ściany, obudziliśmy się koło 2 w nocy, nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam wyjrzeć na korytarz, kiedy otworzyłam drzwi ogień buchnął prosto na mnie. Zaczęłam krzyczeć żeby dzieci uciekały z domu i wyskoczyliśmy oknem na komórki, a z komórek na dwór. Syn skacząc z dachu komórki nadział się stopą na leżący gwóźdź. Dzieci nie zdążyły się nawet ubrać. Straciliśmy w ogniu cały dobytek, ubrania, meble po prostu wszystko – powiedziała Iwona Brycke, lokatorka piętra w spalonym domu. Jak twierdzi – próba podpalenia miała już miejsce dwa dni wcześniej.
Iwona Brycke mieszkała wraz z 4 dzieci w wieku 12, 13, 15 i 20 lat, w dwupokojowym mieszkaniu socjalnym z łazienką i kuchnią. Dzieci teraz mieszkają częściowo u babci i cioci.
- Teraz Zarząd Eksploatacji Zasobów Komunalnych daje mi pokoik z aneksem kuchennym, nie da się tam wstawić ani pralki, ani lodówki. Nie ma w ogóle łazienki, toaleta jest na korytarzu, a ja mam dzieci w wieku szkolnym, muszą się gdzieś wykąpać, odrobić lekcje. Wiem, że na ulicy Kowalskiej jest mieszkanie socjalne z dwoma pokojami i łazienką. Byłam u pani dyrektor Zarządu Eksploatacji Zasobów Komunalnych w Kowarach, ale nie chciała ze mną nawet rozmawiać – ubolewa Iwona Brycke.
Kowarzanka mówi, że mieszkanie, które zostało jej zaproponowane miało być lokalem tymczasowym, do czasu kiedy wyremontują te stare, ale była kontrola i stwierdzono, że budynek nie nadaje się do remontu tylko do rozbiórki, bo naruszone zostały stropy. W budynku mieszkały 4 rodziny w lokalach komunalnym i socjalnych. Można powiedzieć, że ulica Waryńskiego jest „zarzewiem ognia”, ponieważ w trzech budynkach znajdujących się obok siebie doszło do kilku pożarów, które były powodem wykwaterowania rodzin.
- Wszystkie rodziny dostały propozycje lokali zastępczych. Iwona Brycke otrzymała dwie propozycje mieszkań socjalnych, które niestety mają obniżone standardy i słabsze wyposażenie, natomiast mieszkania te są po kapitalnym remoncie – poinformowała Anna Perłowska, dyrektor Zarządu Eksploatacji Zasobów Komunalnych w Kowarach.
– Musiałam odebrać klucze do tych mieszkań innym osobom, żeby zapewnić możliwość zamieszkania pani Brycke z rodziną, ponieważ była w gorszej sytuacji niż inni. Docelowo ma być to mieszkanie przejściowe, ponieważ liczymy na to, że budynek, w którym doszło do pożaru, będzie nadawał się do remontu. Czekamy jeszcze na opinię ekspertów i orzeczenie co do stanu technicznego budynku Generalnie sytuacja mieszkaniowa na terenie Kowar jest bardzo trudna. – dodała.
– Prosiłabym o pomoc ludzi z dobrym sercem, idą święta, a moja rodzina nie ma się gdzie podziać. Straciliśmy wszystko – rozkłada ręce Iwona Brycke.
Osoby chętne udzielenia pomocy pieniężnej, lub chcące przekazać meble, pralkę, lodówkę, ubrania, kołdry, ręczniki, czy też podstawowe środki do życia, proszone są o kontakt z Iwoną Brycke pod numerem telefonu 667 476 715.