Stawką meczu była organizacja ćwierćfinałowego turnieju mistrzostw Polski, w Lubinie jeleniogórzanki przegrały 28:32, do liderek traciły 2 punkty, więc myśląc o zakończeniu wojewódzkich rozgrywek na pierwszym miejscu, musiały wygrać różnicą 4-5 bramek.
Zaczęło się po myśli miejscowych, które prowadziły 3:0, następnie 3:2, a w 9. minucie było już 7:2 dla KPR-u. Dziesięć minut później na tablicy wyników było tylko 8:7, podopieczne Marty Oreszczuk nie wykorzystywały gry w przewadze - zamiast strzelać, traciły bramki i w 25. minucie grające w osłabieniu lubinianki doprowadziły do remisu po 11, a 60 sekund później po raz pierwszy objęły prowadzenie (12:13). Na szczęście dla gospodarzy na przerwę obie ekipy schodziły przy stanie 14:13.
Po zmianie stron KPR powoli odskakiwał, w 39. minucie było już 18:14, a w bramce żółto-niebieskich kapitalną partię rozgrywała Michalewicz. "Miedziowie" (wszystkie z rocznika '96) przeważały warunkami fizycznymi nad młodszymi o rok jeleniogórzankami i w 50. minucie po raz drugi w tym meczu objęły prowadzenie (20:21). Kluczowym momentem spotkania była 57. minuta, kiedy to grające przez minutę w podwójnym osłabieniu szczypiornistki KPR-u zdobyły gola na 25:22 - wtedy jedyną bramkę w meczu, ale jakże ważną zdobyła Winogrodzka. Przy stanie 26:22 doszło do przykrego zdarzenia, kiedy to Paula Derwich atakując ze skrzydła była faulowana i upadła na bark. Następnie wychowanka KPR-u opuściła plac gry pod opieką ratownika medycznego, który już w pierwszej połowie po podobnej sytuacji musiał opatrywać jej kolano. W ostatniej akcji meczu Zagłębie strzeliło gola nr 24 osiągając lepszy wynik dwumeczu (32:28 w Lubinie, 24:27 w Jeleniej Górze).
- Jestem bardzo zadowolona z tego meczu, dziewczyny pokazały charakter. Długo przygotowywałyśmy się do tego rewanżu ponieważ tam przegrałyśmy czterema bramkami. Był smaczek, że jakbyśmy wygrały pięcioma to byśmy były gospodarzem ćwierćfinałów, ale myślę, że co się odwlecze to nie uciecze, będziemy mogły wygrać ćwierćfinał i jako gospodarz zrobić półfinał. Wielkie gratulacje dla moich dziewczyn, bo tak walczących w obronie ich dawno nie widziałam. Sprawdza się reguła, że im lepszy przeciwnik, tym lepiej grają moje zawodniczki. Bardzo dobrze zafunkcjonowała obrona plus świetna postawa bramkarki - powiedziała po meczu trenerka KPR-u, Marta Oreszczuk.
- Dziewczyny walczyły do końca, nie przypominałam im, że wynik jest dla nas korzystny. Chciałyśmy wygrać, niestety ułożyło się jak się ułożyło. Słowa pochwały dla jednego i drugiego zespołu, bo przede wszystkim chodzi o walkę, walczyły od pierwszej do ostatniej minuty. Specyfika tych dziewczyn jest taka, że one bardzo często (co mnie strasznie denerwuje) przegrywają dużo, a potrafią odrobić nawet 10 bramek. Uważam, że mają wielki potencjał, nie jeden zespół z takiego wyniku rozłożyłby ręce. Chciałabym pochwalić Paulę Derwich za waleczność, wykonała swoje zadanie. Mam nadzieję, że ta kontuzja nie wykluczy jej z dalszej gry, bo zakwalifikowałyśmy się z pierwszego miejsca do ćwierćfinałów mistrzostw Polski - podsumowała trenerka Zagłębia, Beata Miazga.
KPR MOS Jelenia Góra - MKS Zagłębie I Lubin 27:24 (14:13)
KPR: Michalewicz - Jasińska 6, Stachowicz 6, Barczyńska 5, Dymek 4, Kurzynoga 2, Polańska 2, Wolnik 1, Winogrodzka 1.
MKS: Płończak, Wawrzak - Kędzierska 6, Stanisławczyk 6, Zgieb 5, Sarno 2, Domagalska 1, Bobrek 1, Derwich 1, Kłos 1, Łazarenko 1.
