Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 9539
Zalogowanych: 22
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Jak zrozumieć niezrozumiałe?

Poniedziałek, 25 czerwca 2018, 7:37
Aktualizacja: 7:54
Autor: Małgorzata Myćka
Jelenia Góra: Jak zrozumieć niezrozumiałe?
Fot. Archiwum M. Pastuszko, fot. Art&Action Photography, Dawid Linkowski
Sam Freud nie wiedział czego tak naprawdę pragną kobiety… Skąd więc mogą to wiedzieć mężczyźni, skoro my same, często nie wiemy, czego tak naprawdę chcemy? O ile w życiu prywatnym jest to sprawa indywidualna każdego z nas, o tyle w pracy, wzajemne zrozumienie, często jest kluczem do osiągnięcia sukcesów. Dla panów, podobno, jedna kobieta stanowi wyzwanie, aby ją zrozumieć. Jak więc zrozumieć kilka pań naraz?

Czy jest to faktycznie, taki twardy orzech do zgryzienia, jak wygląda na pierwszy rzut oka? Moim gościem jest trener KPR Jelenia Góra Michał Pastuszko, który opowie jak wygląda praca z 17 kobietami naraz.

Małgorzata Myćka: Od początku swojej kariery pracuje pan z kobietami?

- Tak, od początku mojej kariery trenerskiej faktycznie pracuję z kobietami.

MM: Od początku to znaczy, jak długo?

- Pracuję z kobietami od 2003 roku. Z kadrami narodowymi grup młodzieżowych piłkarek ręcznych pracowałem do 2012 r., a w tzw. międzyczasie w SMS Gliwice do roku 2013 r. Po zakończeniu współpracy z SMS-em w 2013 r. jestem czynnym trenerem w ekstraklasie kobiet.

MM: Mówi się, że z jedną kobietą jest trudno wytrzymać, to jak pracuje się z 17 ?

- Z 17 jeszcze trudniej (śmiech). Tak naprawdę, jak chce się coś zrobić i lubi się swoją pracę, to wszystko się da wytrzymać. Praca z kobietami jest po prostu bardziej twórcza.

MM: Co kryje się pod stwierdzeniem „twórcza”?

- Mówiąc twórcza, mam na myśli to, że trzeba znaleźć sposób, aby z bardzo wyjątkowych i różnych od siebie osób, o mocno skomplikowanej psychice, zbudować zgraną całość. Kolektyw, w którym każda zawodniczka odnajdzie się jako indywidualność sportowa, a jednocześnie będzie ważną częścią całego zespołu.

MM: Co jest najtrudniejsze w pracy kobietami?

- Najtrudniejsze jest być sprawiedliwym. Ja jestem jeden, ich jest 17 i musi być między nami nić porozumienia. Nie jest to łatwe zadanie . W zwykłym życiu nie zawsze udaje się być sprawiedliwym i tak też bywa w sporcie. Ciężko być sprawiedliwym trenerem w oczach 17 zawodniczek. Trzeba pamiętać, żeby zawsze myśleć i uważać na to, jak i co się do zawodniczek mówi, jakich gestów i słów używa. To bardzo ważne i ma naprawdę duże znaczenie dla wzajemnych relacji. Jest to praca jak każda inna i tak samo jak w życiu codziennym, kobiety po prostu zwracają uwagę na drobne rzeczy. Z pozoru dla nas mężczyzn mało istotne, ale dla nich ważne. Im lepiej uda mi się zrozumieć zawodniczki jako kobiety, tym lepsza jest nasza współpraca i lepszy ogólny jej efekt. Ja oczywiście mówię i patrzę z perspektywy mężczyzny-trenera. Relacje, kobieta trener - zawodniczki są też inne. Nawet ta sama „sprawiedliwość”, w takim układzie może często znaczyć coś zupełnie innego.

MM: Czy praca z kobietami i to z tyloma kobietami, przekłada się na życie prywatne?

- Tak, myślę, że tak. Jest to specyficzny rodzaj pracy, którą żyje się cały czas. Nie od i do konkretnej godziny, a w związku z tym, musi mieć wpływ na życie prywatne. Myślę, że zawsze ważna jest umiejętność zachowania równowagi, jak we wszystkim. Tak, żeby nie zwariować z nadmiaru (śmiech). Ważne jest to, aby mieć swoją odskocznię i chociaż na chwile wyłączyć się i odpocząć od wszystkiego.

MM: Od czego należy zacząć pracę z kobietami?

- Myślę, że bardzo ważne jest to, aby najpierw je poznać i wiedzieć z kim mamy do czynienia. Nie tylko pod względem sportowym, co jest oczywiście bardzo ważne, ale również od strony psychicznej. Musimy pamiętać, że psychika odgrywa ogromną rolę nie tylko w życiu, ale również w sporcie i to naprawdę znaczącą. Bywa, że sportowo mamy świetnie przygotowaną zawodniczkę, ale przegrywa właśnie „głowa”, kiedy to życie osobiste, problemy przenoszone są na boisko. Ma to wbrew pozorom ogromny wpływ na formę sportową, dlatego należy poznać zawodniczki tak, aby wiedzieć z kim i jak należy pracować. Kolejną ważną sprawa jest ustalenie tego, co na którą wpływa motywująco, a co będzie paraliżować. Oczywiście, można wyjść z założenia, że ja jestem trenerem i zawsze mam rację, a one mają ma mnie słuchać . Jeśli jednak chcemy, aby nasza współpraca przynosiła efekty, to znacznie lepiej jest starać się dotrzeć i zrozumieć zawodniczki.

MM: Czyli trochę jak w związku, odpowiednie dopasowanie charakterologiczne jest ważnym elementem i ułatwia pracę?

- Zdecydowanie tak. Łatwiej jest układać zespół kiedy grupa jest spójna. Czasem bywa tak, że mamy idealnie pasującą zawodniczkę sportowo, ale charakter przeszkadza jej, aby wkomponować się w zespół, przez co nie ma pożądanego rezultatu. Dla obopólnych korzyści i jak najlepszych wyników sportowych, każdą zawodniczkę należy poznać i zrozumieć chociaż w minimalnym stopni.

MM: Jaka jest różnica między pracą z zawodnikami i zawodniczkami?

- Mężczyźni podchodzą do pracy czysto zadaniowo. Przychodzą robią swoje i wychodzą. Swoje problemy zostawiają za drzwiami na czas treningów i wracają do nich po. Tak samo jak robią to w życiu. Zupełnie inaczej funkcjonuje psychika kobiet. Mężczyznom znacznie łatwiej jest oddzielić życie prywatne od zawodowego. Nie mówię, że kobiety tego nie potrafią zrobić, ale przychodzi im to z większym trudem. Przejmują się i martwią znacznie większą ilością spraw. Dodatkowo, bardziej emocjonalnie podchodzą do tego, co się wokół nich dzieje, a w związku z tym znacznie ciężej jest im zostawić swoje emocje i sprawy rodzinne za drzwiami. Oczywiście nie każda ma tak samo, ale jest to zauważalna różnica. Tak jak wspomniałem, jest to praca twórcza. Nie można zapominać, że zawodniczki są zarówno matkami, żonami, po prostu ludźmi. Ja równie jestem tylko człowiekiem. Nie zawsze udaje mi się to wszystko porozdzielać nawet jako mężczyzna. Dlatego czasem trzeba być dobrym tatą, czasem psychologiem, czasem zrozumieć jak człowieka, a czasem po prostu być twardym trenerem i wyegzekwować.

MM: Czy praca z kobietami jest większym wyzwaniem dla faceta niż praca z mężczyznami?

- Myślę, że dla faceta trenera tak. Jak coś nie idzie w męskiej drużynie, wchodzi się do szatni, mówi parę cierpkich, ostrych słów i w większości to skutkuje. Natomiast z kobietami tak spraw załatwiać nie można. To by nie przyniosło zamierzonego efektu. Czasami trzeba je „pogłaskać”, czasem pochwalić, a czasem zwyczajnie nakrzyczeć. W tym wszystkim zawsze musi być zachowana równowaga i nie można przesadzić w żadną stronę. Jest to praca kombinowana. Sporym wyznawaniem jest również próba stworzenie takiej grupy kobiet, która nie będzie przenosiła swoich osobistych animozji na plac gry. Mężczyźni większość spraw i niejasności między sobą załatwiają poza boiskiem i tam też je zostawiają. Kobietom z ogromnym trudem przychodzi takie rozwiązanie sprawy. Jak już się pokłócą, to widać od razu na boisku. Z mężczyznami jest z reguły prościej, ale jak wiadomo - od każdej reguły są wyjątki.

MM: Zdarzają się momenty, że wszystkie zawodniczki mają gorszy dzień?

- Oczywiście, że tak bywa. To jest życie. Na szczęście takie momenty zdarzają się bardzo rzadko.

MM: Co najlepiej w takich momentach działa ?

- Wydaje mi się, że w takich momentach najlepiej jest na chwilę odpuścić, dać czas na odetchnięcie i złapanie dystansu. Kiedy głowa jest gdzie indziej myślami, ciężko jest się skupić na wykonywanej pracy i wykonywać ją naprawdę dobrze. Nie ma tu znaczenia rodzaj wykonywanej pracy i czy jest to sportowiec, czy nie.

MM: Miał pan kiedyś ochotę zostawić kobiecy sport i znaleźć miejsce w męskiej piłce ręcznej?

- Hmm, trudne pytanie, nie myślałem nigdy o tym. Chyba gdzieś się tu umiejscowiłem i całkiem nieźle odnajduję się w kobiecym sporcie. Lubię tę pracę i lubię wyzwania.

MM: Wergiliusz powiedział: „Chwiejną i zmienną jest zawsze kobieta.” Ta chwiejność i zmienność, stanowi o poziomie sportowym?

- Nie powinna występować zbyt duża chwiejność w sporcie zawodowym, ale człowiek jest tylko człowiekiem, a kobieta tylko, albo aż kobietą i ciężko jest to czasem rozdzielić. To jest ta właśnie specyfika i różnica w pracy z kobietami. W sporcie wyczynowym, kobiety są bardzo świadome tego co robią i po co to robią, więc tej chwiejności jest znacznie mniej. Nad tym też się pracuje. Prac sportowca to nie tylko forma fizyczna, to również praca nad odpornością i stabilnością psychiki. Ważnym elementem w pracy z kobietami jest praca nad pewnością siebie po przegranych meczach. Kobiety bardzo osobiście traktują każdą porażkę i znacznie trudniej, niż mężczyznom jest się im po nich pozbierać. Mężczyźni nie rozpamiętują, nie analizują bez końca tego co się wydarzyło, po prostu skupiają się na nowym celu. Kobiety z takim podejściem do sprawy mają często problem.

MM: Dlaczego jest tak mało trenerek w polskiej lidze piłki ręcznej?

- Myślę, że 17 kobiet to dużo, a 18 to już by było o jedną za dużo (śmiech). Nie wiem, tak poważnie to nie wiem. Może dlatego, że kobiety lepiej dogadują się z mężczyznami. Może też z racji pewnych predyspozycji. Więcej kobiet trenerek jest w młodzieżowych grupach, w ekstraklasie żeńskiej są zaledwie dwie kobiety trenerki, a w męskiej ekstraklasie nie ma żadnej kobiety jako trenera. Myślę, że dużą role odgrywają tutaj predyspozycje psychiczne kobiet. Tak jak i w rajdach, bywają dobrzy kierowcy kobiety, ale jest ich zwyczajnie mniej.

MM: W sporcie kobiecym, ale chyba tak jak i w życiu, z pozoru małe nieistotne rzeczy mogą mieć ogromne znaczenie i wywołać lawinę następstw.

- Oczywiście! U kobiet, każda nawet najmniejsza i wydawałoby się mało istotna sprawa, może mieć ogromne znaczenie. Na to zawsze trzeba uważać. Według byłego trenera reprezentacji polskich siatkarek wystarczy, że zawodniczka ma ładną fryzurę, makijaż czy jest opalona, aby mieć przewagę nad rywalkami. "Jeśli rywalka wygląda gorzej, to aż gotuje się ze złości. A to połowa sukcesu" – twierdził szkoleniowiec. W pewien sposób obrazuje to, jak kobiety podchodzą do rywalizacji... Oczywiście znów powiem, nie można uogólniać, jak i w życiu. Jednak coś w tym na pewno jest.

MM: Kobiety dużą uwagą przywiązują do wyglądu. Na boisku też to taka istotna sprawa?

- Tak, jak najbardziej. Dopasowania butów do stroju i ich kolor jest równie ważny, jak dopasowanie butów do torebki i wybranie odpowiedniego koloru i modelu(śmiech). Jeszcze jak jednej kobiecie dogodzić nie jest łatwo, to przy 17 jest to nie lada wyczyn. Jak i w życiu, każdy chce dobrze się czuć w tym, w czym jest ubrany. Podnosi to własną wartość i dodaje pewności siebie. Na boisku może to być dodatkowym atutem. Czasami jest to przegięcie oczywiście, bo przede wszystkim ma to być funkcjonalne, ale też przez lata pracy z kobietami nauczyłem się, że kwestię wyboru stroju, lepiej jest zostawić zawodniczkom.

MM: Bardzo dziękuję panie trenerze za rozmowę i życzę sukcesów w nadchodzącym sezonie.

- Nie dziękuje, ale na pewno się przyda.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (4)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group