Sobota, 20 kwietnia
Imieniny: Agnieszki, Czesława
Czytających: 9189
Zalogowanych: 10
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Facet na szpilkach i jest show

Wtorek, 5 lutego 2013, 7:16
Aktualizacja: Środa, 6 lutego 2013, 8:16
Autor: Elster
Jelenia Góra: Facet na szpilkach i jest show
Fot. BC
W miniony poniedziałek (4 lutego) w Teatrze im. Norwida zaprezentowano przedstawienie impresaryjne „Dwie połówki pomarańczy”, określane przez realizatorów jako „czarna komedia romantyczna”. Spektakl powstał na podstawie scenariusza debiutantki Igi Kownackiej i w reżyserii Marii Ciunelis. W obsadzie udało się zgromadzić zespół popularnych aktorów prywatnego Teatru Capitol z Warszawy.

Choć nie wszystkim to może przypaść do gustu, mężczyzna w damskich ciuszkach od zawsze był klasycznym chwytem komediowym. W polskiej kinowej komedii pomyłek Leona Trystana „Piętro wyżej” (1937) przebrany za kobietę ulubieniec ówczesnych kobiet Eugeniusz Bodo śpiewa szlagier „Sexappeal, to nasza broń kobieca”. W legendarnej hollywoodzkiej komedii Billy'ego Wildera „Pół żartem, pół serio” (1959) z Marilyn Monroe, dwaj muzycy jazzowi (Tony Curtis i Jack Lemmon) uciekając przed ścigającymi ich mafiosami udają kobiety, aby załapać się na tournée żeńskiej grupy muzycznej. W filmie Stanisława Barei „Poszukiwany, poszukiwana” (1972) Wojciech Pokora zostaje niesłusznie oskarżony o kradzież obrazu i ukrywa się przebrany za Marysię. Dustin Hoffman w „Tootsie” (1982) Sydneya Pollacka jako bezrobotny aktor przebiera się za kobietę i walczy o prawa kobiet, zaś Robin Williams jako bezrobotny aktor zostaje nianią „Pani Doubtfire” (1993) i walczy o własne dzieci. Z najnowszych produkcji; Eddie Murphy gra monstrualnie grubą Rasputię w filmie „Norbit” (2007), a czarnoskóry komik Martin Lawrence w roli oficera FBI zmienia się w starszą panią w trylogii „Agent XXL” (2000–2011).

Tradycję grania ról żeńskich przez mężczyzn w XVII wieku zapoczątkował japoński teatr klasyczny Kabuki, a w Europie korzenie sięgają do pierwszych adaptacji dramatów szekspirowskich. Facet w przebrany za kobietę to także sprawdzony przepis na sukces sceniczny, by wymienić chociażby z aktualnego repertuaru Teatru im. Norwida sztukę Petera Turriniego „Sługa dwóch panów” wg komedii dell'arte Carla Goldoniego, gdzie Jarosław Góral jako Florindo Aretusi, narzeczony Beatrice, bawi publiczność paradując sugestywnym i subtelnym krokiem w peruce, sukience, pończochach i szpilkach.

W „Dwóch połówkach pomarańczy” (czyżby autorka tekstu sugerowała się operą Siergieja Prokofjewa „Miłość do trzech pomarańczy”?), napisanych bardziej współczesnym językiem przez debiutantkę Igę Kownacką, protagonista chcąc odzyskać dawne uczucia, przygotowuje pomysłową intrygę i podszywa się pod policyjną psycholożkę. Na pomysł realizacji tego przedstawienia wpadła Cynthia Kaszyńska, producentka Impulsive Art i aktorka w jednej osobie. Sytuacja dramatyczna przypomina nieco fabułę jakiegoś sitcomu. Sporo takich produkcji telewizyjnych mogliśmy oglądać na krajowych antenach w ostatnich latach.

W pokoju hotelowym, wynajętym przez policyjną panią psycholog Joannę Strzałkowską (Jarosław Boberek), zamieszkuje wdowa Karolina, pogrążona w żałobie po rzekomej śmierci Adama Nowaka. Zjawia się tutaj nieoczekiwany gość: Amerykanka polskiego pochodzenia - modelka Alex (Aleksandra Szwed), która podaje się za córkę zmarłego Adama (jej matka Eliza okazuje się być homoseksualistką). Z racji tego, że w hotelu piętro niżej w tym samym czasie odbywa się wesele i nie ma wolnych pokoi, Alex zmuszona jest zamieszkać z Karoliną i policyjną panią psycholog.

Dalej śledzimy kilka równoległych wątków. Do pokoju co jakiś czas „wpada” staruszka Melania (Ewa Złotowska). Jest lekko upojona alkoholem, podśpiewuje sobie, zmęczona pląsami jest jednym z zaproszonych gości weselnych. To początek spektaklu, w którym wiadome pomaga czytać to, co niewiadome, a niepewność mają swój kontrapunkt w jawności i zabawności. Adam przebrany za Joannę nie może „normalnie” porozmawiać z żoną. Alex, obawia się nie tylko karaluchów, ożywia się w momentach, gdy opowiada o swoim „Honey”, którego podejrzewa niesłusznie o zdradę, opisuje szczegółowo atmosferę zbliżeń, jest z nim w ciąży. Koniec końców wszyscy wyżej wymienieni spragnieni miłości trafiają do jednego hotelowego pokoju.

Reżyserka spektaklu Maria Ciunelis (po „Alicji w krainie czarów” Lewisa Carrolla, „Dzieciach mniejszego Boga” Marka Medoffa, „Bajkach robotów” Stanisława Lema i „Kopciuszku” Jana Brzechwy, to jej piąta realizacja), na co dzień aktorka stołecznego Teatru Ateneum im. Stefana Jaracza, ujęła perypetie akcji swobodnie, a nawet swawolnie. Przy tym wykorzystuje elementy układanki pociągające w warstwie scenicznej, która z czarnej komedii, co jakiś czas przechodzi w farsę. Całość posuwa się od skeczu do skeczu, jednak grepsy purenonsensownego kabareciarza - Marcina Dańca czy Tadeusza Drozdy - to przy nich dzieła. Przy tym wszystkie sprawy „serio” nie są przekazane zbyt taktownie, a twórcom nie udało się uniknąć wulgarności (w mało satysfakcjonującej treści dialogach pada zbyt dużo słów na „k”), a ciąg zabawnych, satyrycznych scenek, skomponowanych luźno, zmierza do finału. Bohaterowie wyznają sobie miłość, jakby tłumaczyli dowcip, dbając bardziej o gramatyczną poprawność niż psychologiczne prawdopodobieństwo.

Intencje Marii Ciunelis są zawarte w komicznych lub rzewnych scenkach, ruchu scenicznym Zofii Rudnickiej, wesołych przyśpiewkach weselnych w opracowaniu muzycznym Piotra Golli i scenografii Magdaleny Michalskiej, która postanowiła ozdobić hotelową ścianę tapetami z motywem podobizn owadów i insektów. Ważnym elementem są także kostiumy, które specjalnie zaprojektowały: Michalina Rydel i Joanna Sobczak. W roli eterycznej pokojówki, która pojawia się na chwilę, by oznajmić widzom, by nie fotografowali gości hotelowych, wystąpiła efektowna Cynthia Kuźniak.

Postacie są przerysowane i dają aktorom możliwość grania „grubą kreską”. Na pierwszy plan wysuwa się odtwórca roli kobiecej - Jarosław Boberek, który zapisał się w pamięci telewidzów jako posterunkowy z serialu Polsat „Rodzina zastępcza”. Tworząc portret w kobiecym przebraniu, który za wszelką cenę chce zbliżyć się do swej drugiej połówki, fantastycznie opanował gesty, sposób chodzenia i mówienia charakterystyczne dla płci pięknej. Cynthia Kaszyńska w roli porzuconej żony opłakującej męża wnosi leciutką autoironię, kontrastując z dużo bardziej „rodzajowym” otoczeniem. Na uwagę na pewno zasługuje Ewa Złotowska, m.in. Krycha ze spektaklu muzycznego „Klimakterium... i już” w reż. Cezarego Domagały, powszechnie kojarzona z kreacjami dubbingowymi (Pippi Långstrump czy Pszczółki Mai), która wychodzi poza kanon bawienia widzów swą grą. Jej postać rezolutnej Melanii jest tragikomiczna, pełna sprzeczności i emocjonalnych dylematów. Aleksandra Szwed, ongiś telewizyjna Eliza w serialu Polsat „Rodzina zastępcza”, utrzymuje swoją rolę ciemnoskórej nastolatki na granicy między komedią, a spotem reklamowym promującym młodość i urodę.

„Dwie połówki pomarańczy” znalazły jednak drogę do odbiorcy. Adresatem jest widz, który chce się zabawić, rozerwać, a przede wszystkim pośmiać. Śmiać się można gorzko, groźnie, szyderczo, przypochlebnie i jeszcze na wiele innych sposobów. Śmiać się można, kiedy źle się dzieje, kiedy chce się zapomnieć o codzienności, mimo codzienności.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (3)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy uważam że Poczta Polska:

Oddanych
głosów
25
wymaga dużej restrukturyzacji
60%
wymaga likwidacji
20%
jest dobrze jak jest
20%
 
Głos ulicy
Zagłosujemy na obecnego burmistrza
 
Miej świadomość
Czy warto dopłacać?
 
Rozmowy Jelonki
Dzieci wypoczywały w Brennej
 
Polityka
Tusk popiera Łużniaka!
 
Aktualności
Łatają Karłowicza
 
Aktualności
Kładą asfalt na Wolności
 
Karkonosze
Wniosą dwie dziewczynki na Śnieżkę!
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group