Wtorek, 23 kwietnia
Imieniny: Jerzego, Wojciecha
Czytających: 12415
Zalogowanych: 20
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Karpacz: Co z kobietą z lasu?

Czwartek, 18 października 2018, 6:02
Aktualizacja: Poniedziałek, 22 października 2018, 6:06
Autor: Angelika Grzywacz– Dudek
Karpacz: Co z kobietą z lasu?
Fot. Angelika Grzywacz- Dudek
– Każdy obiecuje mi pomoc, a jak przychodzi co do czego, to nikt nie przychodzi, nikt nic nie robi – skarży się 78–letnia Alicja Kuczkiewicz z Karpacza. Kobieta jest niepełnosprawna, samotna i po złamaniu biodra i ręki. Ma też poważny problem ze wzrokiem. Żeby ogrzać dom i podgrzać sobie wodę, musi napalić w piecu. Kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Karpaczu wyjaśnia, że pomoc do tej podopiecznej była kierowana wielokrotnie, ale starsza pani „wyrzuca” i obraża opiekunów.

Alicję Kuczkiewicz życie nie oszczędzało od urodzenia. Po stracie rodziców wywiezionych w czasie wojny na przymusowe roboty, wychowywana była najpierw przez dziadków, a później przez domy dziecka. Do Karpacza przyjechała w 1972 roku „za pracą”. Najpierw wynajęła, a potem wykupiła mieszkanie w domu przy lesie, przy ul. Sarniej. Mimo że ma syna i dwoje wnuków, jest samotna, bo rodzina odwiedzą ją sporadycznie. Prawą rękę ma niesprawną od urodzenia po chorobie Heine Medina, prawie też nie widzi. W ostatnich latach nastąpiła w jej życiu kumulacja nieszczęść. Najpierw zbierając opał w lesie złamała biodro, a później złamała lewą rękę. Obecnie potrzebuje codziennie pomocy drugiej osoby przy pracach domowych. Do niedawna pomagała jej mieszkanka Jeleniej Góry, ale ze względu na problemu zdrowotne nie jest już w stanie dojeżdżać do pani Alicji.

- Chodzi o to, żeby raz w tygodniu ktoś zrobił mi zakupy, narąbał drewna na opał, pomógł umyć okna, pościerać kurze, ogarnął trochę łazienkę i czasami pojechał ze mną do banku czy do jakiegoś urzędu – wymienia pani Alicja. – Ale mimo obietnic nikt do mnie nie przychodzi. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej miał mi przysłać opiekunkę, ale albo nikt nie przychodził, albo jak już przychodził to nic nie robił. Informowałam o tym burmistrza, radę miejską, prosiłam o pomoc księdza, nauczycielkę z gimnazjum. Żadnego odzewu. Zgłaszałam do MOPS-u, że pracownicy mi wcale nie pomagają. Każdy mi obiecuje, że przyjdzie i pomoże, i na tym się kończy, bo mieszkam daleko od wszystkich, tuż przy lesie. Ignorują mnie mówiąc na mnie „kobieta z lasu”. A idzie zima i nie wiem, co ze mną będzie - po drzewo muszę chodzić do szopy i do lasu. Zapłaciłam za nowy przewód kominowy ponad 5 tysięcy złotych, a teraz okazuje się, że cały czas czujka dymu wykrywa zadymienie w mieszkaniu i czad. Nie ma kto pomóc mi to naprawić, albo zmusić wykonawcę do usunięcia usterek. Któregoś dnia się po prostu nie obudzę. Mam 1100 zł emerytury i mogłabym nawet komuś za pomoc zapłacić, ale nikogo takiego nie znam – dodaje mieszkanka Karpacza.

Kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Karpaczu tłumaczy, że sprawa nie jest „czarno- biała”, a problem jest bardzo złożony.

- Mimo naszych wielokrotnych prób pomocy tej pani, mamy związane ręce – mówi Elżbieta Piotrowska. – Pani Alicja wyrzuciła już kilka opiekunek i opiekunów, a najpierw ich obrażała. Co jakiś czas na własna rękę załatwia sobie opiekunów z tzw. marginesu społecznego, którzy robią jej zakupy, a ona jest z tego zadowolona. MOPS ma podpisaną umowę z firmą wyłonioną w konkursie – Libera z Wołomina – i to z tej firmy przysyłani byli opiekunowie dla tej pani. Niestety, nikt nie pozwoli sobie na uwłaczaniu jego godności (wynoszenie wiader z odchodami, chociaż w mieszkaniu jest toaleta, podkradania drewna z lasu, którego p. Alicja nie była właścicielką ). Pracownicy po złożeniu wyjaśnień rezygnowali z pracy u p. Kuczkiewicz, a kolejnych opiekunów nie dopuszczała do pracy). Gdyby to była jedna osoba, zrozumielibyśmy, że akurat nie przypadła pani Alicji do gustu, ale było to kilka osób w tym roku. Pani Kuczkiewicz kazała im m.in. chodzić do lasu i ściągać gałęzie z lasu, prać ręcznie we "frani" mimo że w domu u niej są dwie pralki automatyczne, nosić wodę w wiadrach ze strumienia. Opiekunowie są nauczeni, że ludzie starsi mogą mieć trudne charaktery, ale są jakieś granice ludzkiej godności, które w tym przypadku zostały naruszone w stosunku do wielu osób kierowanych do pracy u p. Kuczkiewicz. W poniedziałek (15.10) kolejny opiekun skierowany przez firmę LIBERA powiedział mi, że został wyrzucony przez panią Alicję, która zatrudniła sobie kogoś we własnym zakresie i poinformowała go, że jest jej zbędny. To od pani dowiaduję się, że pani Kuczkiewicz jest znowu bez żadnej pomocy. Informowaliśmy również syna pani Kuczkiewicz, że matka potrzebuje stałej pomocy, ale mimo odebrania pisma za poleceniem odbioru, nie ma z jego strony zainteresowania tą panią. Wyślę dzisiaj (18.10) pracownika socjalnego i jeśli jest tak, jak pani mówi, to będziemy musieli wystąpić do sądu z wnioskiem o umieszczenie pani Alicji w domu pomocy społecznej bez jej zgody, bo obecnie ta pani się na to nie zgadza – dodaje kierownik MOPS w Karpaczu.

Pani Alicja rzeczywiście o umieszczeniu w PDS-ie słyszeć nie chce. – Jestem wolnym człowiekiem, nikomu nie robię krzywdy, chce tylko godnie przeżyć starość. Czy tak trudno to uszanować? – pyta. - Mam własne mieszkanie, już „podniosłam się” po ostatnich wypadkach. Potrzebuję tylko drugiej osoby raz, dwa razy w tygodniu do pomocy – zaznacza mieszkanka Karpacza.

Podczas naszej wizyty, starszą panią odwiedziła pielęgniarka z miejskiego ośrodka zdrowia, a zaprzyjaźniony z panią Alicją mężczyzna przyniósł jej obiad.

- Odwiedzamy panią Alicję średnio raz w tygodniu, obiad ma dowożony codziennie, więc rzeczywiście przydałby się tylko ktoś, kto pomoże tu posprzątać czy wyprać, narąbać drewna – potwierdza słowa pani Alicji Beata Blicharz, pielęgniarka z Przychodni w Karpaczu.

Czy uda się zatem, mimo wszystko, pomóc pani Alicji bez przymuszania jej do przeprowadzenia się do domu opieki społecznej? Czy znajdą się ludzie dobrej woli, którzy pomogą starszej pani godnie funkcjonować mimo jej wad? Czy znajdzie się opiekun, który będzie w stanie znaleźć z niepełnosprawną kobietą wspólny język? Jedno jest pewne – do tego potrzebna jest wola dwóch stron, ale przede wszystkim dużo wyrozumiałości od osób zdrowych, zatrudnianych do pracy z ludźmi takimi, jak pani Kuczkiewicz.

Twoja reakcja na artykuł?

2
3%
Cieszy
0
0%
Hahaha
2
3%
Nudzi
4
6%
Smuci
16
23%
Złości
45
65%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (35)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy uważam że Poczta Polska:

Oddanych
głosów
842
wymaga dużej restrukturyzacji
66%
wymaga likwidacji
19%
jest dobrze jak jest
16%
 
Głos ulicy
Zagłosujemy na obecnego burmistrza
 
Miej świadomość
Sąsiedzi w kieszeni Putina?
 
Rozmowy Jelonki
Dzieci wypoczywały w Brennej
 
112
Kto podpalił Biedronkę?
 
Karkonosze
Jelenia Góra zielona, Śnieżka biała
 
Polityka
Jelenia Góra: Jerzy Łużniak zostaje w urzędzie
 
Polityka
Jerzy Łużniak nadal prezydentem!
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group