Choć premiera Teatrzyku Zielona Gęś Gałczyńskiego odbyła się na łamach krakowskiego “Przekroju” rok po wojnie, wciąż nęci urokiem świata nieodwołalnie minionego dobrych manier, nieoczekiwanie zajmujących osobowości oraz wyrafinowanych konwersacji. Teraz w najnowszym spektaklu jeleniogórskiego Zdrojowego Teatru Animacji na nowo ożywają słynni bohaterowie tejże niezwykłej trupy: Hermenegilda Kociubińska (Dorota Bąblińska-Korczycka), profesor Bączyński (Sławomir Mozolewski), Alojzy Gżegżółka (Rafał Ksiądzyna), Piekielny Piotruś (Sylwester Kuper) i osiołek Porfirion (Diana Jonkisz). No i jest jeszcze pianistka (Dorota Fluder) wprost z filharmonii. A obok aktorów-lalkarzy w żywym planie, zobaczyć można także groteskową lalkę przedstawiającą psa Fafika (Diana Jonkisz).
Z żartobliwych, lapidarnych utworów Joanna Gerigk ulepiła spektakl przypominający ceniony powojenny teatrzyk i dowcip Gałczyńskiego, który nadal bawi przednim humorem, zachwyca czystą poezją i absurdalnymi skojarzeniami najwyższej literackiej próby. Wielkim atutem jest niezobowiązujący wdzięk. A widzowie bawią się doskonale.
W lekkiej scenerii (inspiracją plastyczną dla reżyserki był legendarny film Boba Fosse'a “Kabaret” z 1972), przy użyciu fortepianu oraz kilku rekwizytów, w tym małej sceny obrotowej, artyści Zdrojowego Teatru Animacji wyczarowują świat z pogranicza poezji śpiewanej, kabaretu i piosenki aktorskiej.
Przedstawienie łączy w sobie rozmaite formy teatralne, co koresponduje z charakterem pierwowzoru, który przecież był inspirowany teatrami i teatrzykami różnych epok i stylów. Wśród najciekawszych i najzabawniejszych scen znalazły się m.in.: “Szelki” zaśpiewane przez Dorotę Bąblińską-Korczycką, “Cud na pustyni” z Sylwestrem Kuperem w roli niemowlęcia płci męskiej oraz “Durszlak” w wykonaniu Sławomira Mozolewskiego.
Muzykę, bogatą brzmieniowo, pogodną i wesołą, do poszczególnych piosenek napisał Sebastian Ładyżyński.
Przedstawienie Zdrojowego Teatru Animacji to zgrabna forma programu kabaretowo-wokalnego i ironiczny, niekiedy absurdalny humor. Dla tych nieco młodszych widzów to znakomity kontakt z niemal nieznaną im poezją, z kolei dla starszych, sentymentalno-nostalgiczne przypomnienie Teatrzyku Zielona Gęś.